KathySelden - 2010-12-30 15:53:51

No, w końcu publikuję tutaj swoje wypociny ;) Parę słów wyjaśnienia: Cass Goth to oryginalne imię Kasandry Ćwir, występującej w dwóch pierwszych częściach The Sims, Pleasanview - oryginalna nazwa Miłowa. Losy bohaterów będą się "nieco" różnić od tego, do czego być może jesteście przyzwyczajeni, ale wynika to z faktu, że nie podoba mi się to, co zrobili z Kasandrą w drugiej części :[ A dlaczego oryginalne nazwy? Bo bardziej mi tu pasowały :D

Występują:
http://img43.imageshack.us/img43/8919/cassandragoth001.jpg
Cassandra "Cass" Goth - główna bohaterka, najstarsze dziecko oraz jedyna córka Belli i Mortimera, uczennica szkoły średniej.

http://img217.imageshack.us/img217/7693/alexandergoth001.jpg
Alexander "Alec" Goth - brat Cassandry i Franka, syn Belli i Mortimera, uczeń szkoły podstawowej.

http://img269.imageshack.us/img269/3324/frankgoth001.jpg
Frank Goth - brat Cassandry i Alexandra, młodszy syn Belli i Mortimera (?), małe dziecko.

http://img812.imageshack.us/img812/2582/bellagoth001.jpg
Bella Goth (z domu Bachelor) - matka Cassandry, Alexandra i Franka, żona Mortimera, pracuje w restauracji (?).

http://img825.imageshack.us/img825/1525/mortimergoth001.jpg
Mortimer Goth - ojciec Cassandry, Alexandra i Franka (?), mąż Belli, biznesmen.


Prolog
Cassandra Goth jako dziecko była dość skryta i nieśmiała, nie umiała też się bronić przed szkolnymi łobuzami. A ci nierzadko jej dokuczali, lubili bowiem „dokuczać kujonom”. Cassandra była, ich zdaniem właśnie jednym z „kujonów”, uczyła się bowiem wzorowo. Pewnego dnia po lekcjach, był to piątek, kilku chłopaków ze starszej klasy napadło dziewczynkę. Ostrzygli (krzywo) jej gęste czarne włosy i uszkodzili jej okulary. Wróciła do domu z płaczem.
http://img529.imageshack.us/img529/8854/pic001cv.jpg
Taką zapłakaną ujrzała ją matka.
-Co się stało z twoimi włosami, kochanie?
-Kilku chłopaków ze starszej klasy mnie napadło, obcięli mi włosy i zepsuli mi okulary - odpowiedziała dziewczynka, szlochając. - Mamo, ja już tam nie wrócę, jak ja teraz wyglądam?
Bella przeczesała włosy córki.
-Nie martw się kochanie. Tata niedługo wróci, pojedziemy do fryzjera on coś z tym zrobi. A okulary... pamiętasz, jak niedawno prosiłaś, żeby kupić ci nowe? Teraz będzie okazja.
-A co ze szkołą? Ja tam już nie wrócę, ci chłopacy ciągle mnie dręczą!
-Szkoła... Cóż, porozmawiamy z tatą, może cię przepiszemy - przytuliła Cassandrę.
http://img28.imageshack.us/img28/8038/pic002e.jpg
Rodzice dotrzymali słowa. Jeszcze tego samego dnia fryzjer gustownie ostrzygł włosy dziewczynki, a u optyka wybrali ładne, nowe oprawki.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic003.jpg
A co do szkoły... Cóż, Cassandra musiała pomęczyć się jeszcze tydzień w starej szkole, ale Bella poprosiła syna sąsiadów, Daniela, żeby miał oko na jej córkę i nie dał jej skrzywdzić. Potem przeniosła się do lepszej, prywatnej szkoły, do której zapisał ją ojciec. Tam już nie zdarzały się takie godne pożałowania incydenty. Co więcej, aby dziewczynka nauczyła się bronić, Mortimer zapisał ją na karate.


***



Kilka miesięcy później na świat przyszedł Alexander, drugie dziecko państwa Goth i ich pierwszy syn. Cassandra była nim zachwycona, wcale nie trzeba było jej namawiać, żeby go czasem przypilnowała. Mały rozwijał się znakomicie. Bella chciała wrócić do pracy, gdy chłopiec skończy roczek, ale znów zaszła w ciążę.
http://img832.imageshack.us/img832/6173/pic004ks.jpg
Po urodzeniu drugiego syna, Franka, z Bellą zaczęło się dziać coś niepokojącego. Nie chciała zajmować się dzieckiem, wynajęła opiekunkę. Bardzo szybko wróciła do pracy i całymi dniami nie było jej w domu. Cassandra nie rozumiała matki. Mortimer coraz lepiej zarabiał, nie było potrzeby, aby jeszcze Bella pracowała. Praktycznie rzecz biorąc, Cass zastępowała Frankowi matkę.
http://img210.imageshack.us/img210/7415/pic005d.jpg
A co do samej Cassandry... dziewczyna zaczęła się interesować stylem Goth (nomen omen). Namówiła ojca, by kupił jej soczewki kontaktowe (uważała, że okulary nie pasują jej do wizerunku), pomalowała swój pokój na czarno... Mortimer trochę się tym martwił, bał się, że jego pierworodna opuści się w nauce, albo co gorsza, wpadnie w złe towarzystwo... Ale nauczyciele się nie skarżyli. Chociaż od czasów tamtego incydentu Cass wyraźnie się zmieniła. Nadal była skryta, ale nie dała już sobą pomiatać. Dzięki lekcjom karate, które pobierała od kilku lat, stała się bardziej pewna siebie. Nie używała przemocy bez potrzeby, ale zawsze stawała w obronie słabszych. Nauczył ją tego pan Ishihara, który prowadził zajęcia.
Dziewczyna dostała się do niezłej szkoły średniej – publicznej, ale szczycącej się tym, że większość jej absolwentów dostaje się na studia bez większego trudu. Uczyła się świetnie, ale w pierwszej klasie z nikim się nie zaprzyjaźniła. Nie, żeby bolała nad tym jakoś bardzo. Raczej irytowali ją koledzy i koleżanki - uważała, że są strasznie niedojrzali.
Pewnego dnia Bella długo nie wracała z pracy. Cass położyła Franka spać, dokończyła referat z historii i poszła do salonu. Alec oglądał coś w telewizji, a ojciec czytał książkę.
http://img8.imageshack.us/img8/711/pic006y.jpg
-Tato, nie wiesz może, gdzie jest mama? - spytała go cicho, żeby jej brat nie usłyszał.
-A co, jeszcze nie wróciła? - zaniepokoił się Mortimer.
-No nie... Nigdzie w domu jej nie ma.
-Cóż... Alec, idź już spać, dobrze? - ojciec zwrócił się do siedzącego obok chłopca.
-Ale ten film się jeszcze nie skończył...
-Wypożyczymy go. Idź się wykąpać, przebierz się w piżamę i do łóżka. Cassandro, przypilnuj go - zakomenderował pan Goth. - Ja muszę coś załatwić.
Gdy chłopiec z ociąganiem udał się na górę po ręcznik, Mortimer rzekł do córki:
-Przypilnuj domu, a ja poszukam mamy u sąsiadów.
-Dobrze, tato.
Kilka minut po wyjściu ojca po schodach zszedł Alec z niewyraźną miną.
-Gdzie mama? - spytał siostrę.
-Nie wiem, jeszcze nie wróciła.
-A tata?
-Poszedł coś załatwić. Idź się wykąpać.
Cassandra postanowiła poczekać na rodziców w jadalni. Stamtąd był dobry widok na drzwi wejściowe i te od łazienki.
http://img217.imageshack.us/img217/4223/pic007m.jpg
Po półgodzinnym pluskaniu się w wannie i wyśpiewywaniu piosenek Billy'ego Joela z łazienki wyszedł Alec, owinięty w ręcznik kąpielowy.
-No, wykąpałeś się? To wysusz głowę, ubierz się w piżamę i idź spać – poleciła dziewczyna.
-A ty?
-A ja... też niedługo pójdę spać.
-A po co tu siedzisz?
-Oj, tak sobie - Cass nie miała ochoty rozmawiać, martwiła się, gdzie jest matka. - Idźże spać.
-Okeej... - mały ustąpił. - Dobranoc.
-Dobranoc.
Ojciec wrócił po dwóch godzinach, wyraźnie zmartwiony.
-Mamy nie ma u żadnego z sąsiadów - oświadczył. - Byłem nawet na policji, ale tam mi powiedzieli, że muszą upłynąć co najmniej trzy doby od zaginięcia.
Dziewczyna westchnęła.
-Chodźmy lepiej spać, tato - powiedziała. - Może jutro mama wróci.
-Nie, ja tu jeszcze posiedzę. Mam jutro wolne. Ty idź spać. Jutro masz jeszcze szkołę.


***



Następnego dnia, zaraz po powrocie ze szkoły Cassandra usłyszała dzwonek telefonu. Poszła odebrać.
-Jest tata? - usłyszała znajomy głos.
-MAMO?! - zawołała zaskoczona dziewczyna. - Martwiliśmy się o ciebie, gdzie jesteś?!
http://img510.imageshack.us/img510/2991/pic008s.jpg
-Musiałam... wyjechać z Pleasantview.
-Mogłaś zadzwonić! A dlaczego musiałaś wyjechać?
-Mniejsza o to. Ojca jeszcze nie ma?
-Nie, poszedł cię szukać! Zaraz do niego zadzwonię...
-Nie trzeba... Kto zajmuje się Frankiem?
-Pani Lawson... A kiedy wrócisz, mamo? Mamo? Halo...
W słuchawce zabrzmiał przerywany sygnał...

CDN.


05.01.2011: Wprowadziłam drobną zmianę - rzecz ma się dziać w USA, a tam trzeba - z tego, co wiem - czekać nie 24 (jak np. u nas), a 72 godziny, żeby osoba została uznana za zaginioną. Uzupełniłam też zdjęcie Morti'ego, bo gdzieś je wcięło.

Pismak - 2010-12-31 11:20:30

Fotostory jest super! Już się nie mogę doczekać kolejnego odcinka! :D

Candle - 2011-01-05 22:37:12

Fajne te twoje wypociny :D
Podoba mi się ... wszystko. Ładnie piszesz, Błędów nie zauważyłam. Podoba mi się. Czekam na następny.
10/10
Candle :)

piostrze - 2011-01-11 17:56:38

To FS jest świetne:)! Poboba mi się, że zupełnie odmieniłaś tę rodzinę. Metamorfoza Cassandry na Gtoha jest super, fajnie też, że powiększyłaś rodzinę:). Zaginięcie Belli niby nie jest nowym wątkiem, ale bardzo ciekawie się zapowiada, czekam z niecierpliwością jak będziesz kierować tym wątkiem i co się wydaży w twoim fotostory.

KathySelden - 2011-01-12 13:49:55

Odcinek 1
Detektyw

Mortimer wrócił wieczorem. Bardzo się zdenerwował, gdy usłyszał o telefonie żony.
- Brzmi, jakby miała spore kłopoty - powiedział. - Mówiła, gdzie jest?
- Tylko tyle, że musiała opuścić Pleasantview.
- Niedobrze... Musimy pójść na policję... - oświadczył Mortimer. - Problem a tym, że muszą upłynąć jeszcze dwie doby... Szlag by to!
Cassandra nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Chciała pocieszyć ojca, ale trudno było jej znaleźć odpowiednie słowa.

http://img703.imageshack.us/img703/1062/pic00101.jpg
-A gdzie Alec i Frank? - spytał tymczasem Mortimer.
- Na górze - odrzekła dziewczyna. - Alec chyba coś czyta, a Frank bawi się klockami.
- Późno już. Trzeba ich położyć spać - zadecydował mężczyzna.
- Dobra, zajmę się tym.
Cass poszła na górę. Tak jak oczekiwała, Alec siedział na swoim łóżku i czytał książkę, a Frank się bawił, choć nie klockami, ale różowym króliczkiem. Dziewczyna uśmiechnęła się. Ta zabawka należała jeszcze do niej, ale ona wolała bawić się misiem. Gdy przeszła na Alexandra, też nie cieszyła się zbytnim zainteresowaniem, bo ten z kolei wolał klocki. Dopiero Frank docenił zalety króliczka - po trzech miesiącach zabawy był już mocno poobijany. Teraz jednak czas położyć obu spać. Cassandra  wzięła braciszka na ręce.
-No, malutki, wystarczy tej zabawy - powiedziała czule. - Idziemy się kąpać. - Delikatnie, ale stanowczo odebrała małemu jego ulubioną zabawkę i odłożyła do szafy. Ten nie protestował – choć miał nieco ponad roczek, wiedział, co to oznacza. Uwielbiał pluskać się w wannie, więc po niespełna kwadransie kąpieli jego siostra była cała mokra.

http://img337.imageshack.us/img337/9610/pic00301.jpg
-No pięknie – mruknęła. - Frank, ty mały łobuziaku, nie wierć się tak! Muszę ci umyć główkę.
Odetchnęła, gdy w końcu położyła małego do łóżeczka. Widać był już zmęczony, bo szybko zasnął.
Teraz i ja powinnam się umyć, pomyślała. Ale najpierw postanowiła przypilnować Aleca.
- O, jesteś mokra - zauważył chłopiec. - A gdzie mama?
- Musiała wyjechać. Kąpałeś się już? - Cassandra szybko zmieniła temat.
- Jeszcze nie, czytałem właśnie „Hobbita”, mówię ci, fantastyczna książka...
- Wiem, też ją czytałam – przerwała bratu. - Ale jest już późno, Alec, idź się wykąpać i kładź się spać. Jutro musisz iść do szkoły.
- Ty też. Ej, Cass, a kiedy mama wróci?

http://img19.imageshack.us/img19/2459/pic00501.jpg
-Nie wiem dokładnie.
- A niedokładnie?
Dziewczyna się zniecierpliwiła.
- Alec! Idźże się wreszcie kąpać i pospiesz się z tym!
- Dobra, lecę...
Było wpół do jedenastej, kiedy Cassandra mogła się wreszcie sama wykąpać. Gdy siedziała w wannie, ogarnęła ją złość i rozżalenie. Była zła na matkę, o to, że nie raczyła wyjaśnić, gdzie jest, i kiedy wróci. W co ona się w ogóle wpakowała? Gdzie musiała wyjechać i po co? Pierwszy raz, od tak dawna, chciało jej się ryczeć.
Miała się już kłaść, gdy przyszło jej coś do głowy. Komórka! Przecież mama ma telefon komórkowy, co jej szkodzi zadzwonić? Zeszła na dół, do telefonu, i wystukała numer matki. Nikt nie odbierał, w końcu odezwała się poczta głosowa. Zadzwoniła jeszcze raz. Znów nic. Trzeci raz... Chwileczkę... Zaczęła nasłuchiwać. Przytłumiony dźwięk dochodził jakby z dołu... Otworzyła jedną z szafek kuchennych. Stylowa Motorola Belli leżała między garnkami...

***



Następnego dnia, gdy Cassandra wróciła ze szkoły, zastała ojca siedzącego w jadalni. Wyraźnie na kogoś czekał.
- O, cześć, tato. Już nie w pracy? - spytała go.

http://img810.imageshack.us/img810/2395/pic00601.jpg
-Skończyłem wcześniej - wyjaśnił Mortimer.
- A na kogo czekasz?...
- Postanowiłem zatrudnić prywatnego detektywa - oświadczył. - Nie mam zamiaru czekać jeszcze dwóch dni. Zaraz powinien tu być. Pani Lawson wzięła Franka na parę godzin do siebie, a Alec nocuje u kolegi. Nie chciałem, żeby chłopcy się denerwowali...
- Fakt...A wiesz, że mama zostawiła komórkę w domu?
- Żartujesz?
- Nie, znalazłam ją wczoraj wieczorem w kuchni...
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- To pewnie on - powiedział ojciec.
Cassandra poszła otworzyć. Za drzwiami stał nieco dziwnie ubrany mężczyzna w średnim wieku, od razu się przedstawił:
- Jestem Matthew Russel, detektyw. Ja do pana Gotha.
- Proszę wejść...
- Witam, panie Russel! - Mortimer wstał. - Napije się pan herbaty? A może jest pan głodny?
- Nie, dziękuję - odparł detektyw. - Przejdźmy lepiej od razu do rzeczy.
- Mam iść do pokoju? - spytała tymczasem Cassandra, choć tak naprawdę wolałaby zostać.
- Nie, zostań - odpowiedział ojciec. - Powinnaś być przy tej rozmowie. Może wiesz o mamie coś, co ja przeoczyłem. Panie Russel, to moja córka Cassandra.
- Miło mi - detektyw ukłonił się. - Może usiądziemy?
- Tak, zapraszam.
Wszyscy troje usiedli przy stole w jadalni, a pan Russel wyjął notatnik.

http://img132.imageshack.us/img132/4926/pic00701.jpg
-A zatem - podjął detektyw - pani Goth zaginęła. Proszę mi opowiedzieć, jak to było.
- Otóż... - zaczął Mortimer, spoglądając na córkę.
- Może ja opowiem... - zaproponowała dziewczyna.
- Racja, ty pierwsza zauważyłaś.
- No więc... w środę wieczorem, było już koło dwudziestej, mamy nadal nie było w domu. Trochę mnie to zaniepokoiło, na wszelki wypadek przeszukałam cały dom. Kiedy upewniłam się, że mamy nigdzie nie ma, poszłam do salonu, gdzie siedzieli ojciec i mój brat Alec. Spytałam się taty, czy wie może, gdzie jest mama...
- Przepraszam - przerwał jej pan Russel - czy to nie zaniepokoiło pani brata?
- Nie, oglądał coś w telewizji, a ja starałam się mówić w miarę cicho.
- Rozumiem, proszę kontynuować.
- Tak... Tata wysłał mojego brata do kąpieli i poprosił mnie, żebym przypilnowała chłopców - mam jeszcze drugiego brata, Franka, ale on już spał - a sam poszedł poszukać mamy u sąsiadów.
- Szukałem u wszystkich - kontynuował Mortimer - a nawet poszedłem na policję, ale tam mi powiedziano, że nie minęła nawet doba, a muszą upłynąć trzy... Wróciłem do domu i wysłałem córkę do spania, a sam siedziałem chyba do trzeciej nad ranem, licząc, że żona wróci, ale na próżno. W czwartek od samego rana kontynuowałem szukanie, zostawiając Franka pod opieką sąsiadki. Całe szczęście miałem wolne... obiad zjadłem na mieście, a kiedy pod wieczór wróciłem, córka oznajmiła mi, że żona dzwoniła do domu.
- To jest jakiś ślad... - rzekł detektyw. - Proszę mi streścić przebieg tej rozmowy - zwrócił się do Cass.
- Nie ma co streszczać, szczególnie długa nie była – dziewczyna uśmiechnęła się krzywo i opowiedziała wszystko ze szczegółami.

http://img88.imageshack.us/img88/337/pic00801.jpg
-Czy sprawdziła pani, jaki to był numer?
Cassandra klepnęła się w czoło.
- Nie przyszło mi to do głowy... - przyznała.
- Nie szkodzi, nie szkodzi - uspokoił ją pan Russel. - A potrafi pani powiedzieć, o której godzinie był wykonany ten telefon?
- Tak, jak tylko wróciłam ze szkoły, to jest około godziny piętnastej.
- Czy państwa telefon ma funkcję zapamiętywania połączeń?
- Nie, niestety nie.
- Rozumiem... czy w tym czasie były wykonywane jakieś inne połączenia? Pani gdzieś dzwoniła z tego numeru, może ktoś dzwonił?
- Hm... nie, sama nie wiem czemu, ale nie zadzwoniłam do taty na komórkę, choć miał ją przy sobie Dopiero wieczorem zadzwoniłam do mamy, ale okazało się, że zostawiła komórkę w domu.
- Właśnie miałem zapytać, czy pani Goth posiada komórkę - mruknął detektyw. - Cóż, myślę, że będziemy musieli sprawdzić billingi.
- Czy to konieczne? - Mortimer skrzywił się nieznacznie.
- To może nas naprowadzić na ślad pańskiej żony.
- W takim razie... nie traćmy czasu.

CDN.


Wszelka konstruktywna krytyka mile widziana.

Pismak - 2011-01-13 15:24:33

:applause: Odcinek jest 10/10, widzę, że jest trą szybka akcja! Na przykład jak go kąpała ni stąd ni z owąt dziecko znalazło się w łóżku! Ale i tak odcinek jest fajny! Czekam na następny!

Candle - 2011-01-15 20:10:51

podoba mi się coraz bardziej. Lubię to fs i jest naprawdę dobre. 10/10:)
candle

KathySelden - 2011-01-29 21:37:16

Pismak napisał:

jak go kąpała ni stąd ni z owąt dziecko znalazło się w łóżku!

To jest tzw. przeskok akcji. Nie będę przecież po kolei opisywała, co się postacie robią, bo to byłoby ździebko nudne...

No cóż, daję kolejny odcinek, wybaczcie, że taki krótki. Pozwolę sobie też przedstawić kolejną postać, tym razem tylko jedną:
http://img211.imageshack.us/img211/336/nancylawson03w.jpg
Nancy Lawson – koleżanka Cassandry, uczennica ostatniej klasy szkoły średniej, wybiera się na studia. Dobrze dogaduje się z Cass, mają w sumie podobny styl. Jest córką Claire Lawson, która opiekuje się Frankiem. Zdrobnienia: Nan.

Odcinek 2.
Oczekiwanie

- No więc ojciec postanowił zatrudnić detektywa – powiedziała Cassandra. Ona i Nancy siedziały w salonie pani Lawson i rozmawiały; Frank siedział na rozłożonym kocu i bawił się klockami. - Powiedział, że nie będzie czekał jeszcze dwóch dni, i wcale mu się nie dziwię.
http://img443.imageshack.us/img443/5564/pic005mw02.jpg
- Ja też – stwierdziła Nancy. - I kiedy ma się z nim spotkać?
- Już się spotkali – odparła Cass. - Odwiedził nas w domu, dziś po południu.
- No to nie tracicie czasu. Jak wygląda? Przypomina któregoś ze słynnych detektywów? Sherlocka Holmesa, Herculesa Poirot?
- Z wyglądu to żadnego, włączając w to Colombo. Jest w sumie przystojny, choć moim zdaniem nieco dziwnie się ubiera. A z charakteru... trudno powiedzieć po jednej rozmowie.
- Rozumiem. A jest przynajmniej dobrym detektywem?
- Zobaczymy, chociaż sądzę, że jest niezły. Opowiedzieliśmy mu, co się stało, trochę nas przepytał. W sumie rozbawiło mnie pytanie, czy mama miała jakichś wrogów. No, może nie wszyscy tutaj jakoś ją uwielbiają, ale z tego co wiem, jest raczej lubiana... No, nie wiem. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowywała – dziewczyna westchnęła. - W sumie, nie chce mi się o tym gadać.
- Okej, możemy pogadać o czymś innym – powiedziała Nancy. - Słyszałam, że do naszej szkoły ma dojść ten rudzielec, no wiesz... jak on tam miał na imię...
- Daniel Pleasant?
- Właśnie on. Ponoć źle się czuje w swojej szkole, odkąd dołączył do nich Jesse Clayton. Jest w jego klasie.
http://img522.imageshack.us/img522/9493/pic006iw02.jpg
- O, rety, no to ma chłopak pecha – stwierdziła Cassandra. - Jesse to straszny cham, a na dodatek tchórz. Pamiętasz, jak go osaczyłyśmy na korytarzu? Biedak nie wiedział, w którą stronę uciekać.
- Taa, ale nad słabszymi to się znęcał – prychnęła Nancy. - Dobrze, że go wyrzucili.
- Mnie to zastanawia, jakim cudem go przyjęli – zaśmiała się Cass. - Szkoda, że cię w przyszłym roku nie będzie, jesteś jedną z nielicznych osób, z którymi można się dogadać. Niedawno podeszła do mnie Lindsay, oferowała mi sto dolarów, jeśli napiszę za nią referat, wyobrażasz to sobie?
- Lindsay? To ta, co podjeżdża pod szkołę limuzyną i każdego dnia ma inne ciuchy?
- Właśnie ta. Naprawdę, pod względem mentalności to ona jest „blondi”, chociaż ma brązowe włosy... Oczywiście jej odmówiłam, powiedziałam jej, że mogę jej pomóc w pisaniu, ale za nią tego nie zrobię, a ona się obraziła. Niektórym wydaje się, że wszystko można kupić.
- Ano, niestety.


***



Zadziwiające, jak szybko Cassandra przyzwyczaiła się do nieobecności matki. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Chodziła co dzień do szkoły, trzy razy w tygodniu na zajęcia karate, no i starała się zastąpić matkę swoim braciom. W istocie dręczyła ją niepewność, ale starała się o tym nie myśleć, wychodząc ze słusznego skądinąd założenia, że nic w ten sposób nie zdziała.
Minęły dwa tygodnie od zniknięcia Belli, zbliżały się wakacje. Cass właśnie pomagała Alecowi napisać wypracowanie z angielskiego.
- No, myślę, że wystarczy już tego lania wody – powiedziała. - Wiesz, jak to zakończyć?
- Pewnie – odrzekł chłopiec. - „I dlatego uważam, że >>Charlie i fabryka czekolady<< to najlepsza książka Roalda Dahla.”
- Świetnie! Jestem pewna, że dostaniesz najwyższą ocenę.
Alec dopisał zakończenie i włożył zeszyt do plecaka.
- Pomóc ci jeszcze w czymś? - spytała go siostra.
- To już wszystko, ale... - zawahał się. - Powiesz mi wreszcie, gdzie jest mama?
Cassandra westchnęła. Obawiała się, że jej bystry brat będzie drążył sprawę.
- Już od dwóch tygodni jej nie ma – mówił tymczasem on. - Mogę się wreszcie dowiedzieć, o co chodzi?

http://img218.imageshack.us/img218/1841/pic007iw02.jpg
All images uploaded with ImageShack.us
-No dobrze – odparła. - Dwa tygodnie temu mama długo nie wracała z pracy, więc zaczęłam się martwić... - i tu opowiedziała krótko bratu o bezskutecznym szukaniu u sąsiadów, dziwnym telefonie i wynajęciu detektywa.
- Myślisz, że mama zadarła z gangsterami i teraz się ukrywa? - wysunął teorię Alec, zafascynowany, ale ona spojrzała na niego jak na wariata.
- Chyba za dużo się naoglądałeś filmów sensacyjnych – rzekła. - Mafia w takiej mieścinie jak nasza? No, nie wiem, ale nie sądzę, żeby mamie coś groziło... mam nadzieję.
- To dlaczego wyjechała? I dlaczego nic nam nie powiedziała?
- Nie wiem, ale sądzę, że pan Russel się tego dowie. Mam nadzieję, że już niedługo.


I tyle na razie. Postaram się wynagrodzić "długość" w następnym odcinku...

Pismak - 2011-01-30 11:49:47

Jest krótki, ale bardzo ładny! Ocena 10/10!

KathySelden - 2011-03-06 18:31:06

Odcinek 3
Odnalezienie

Tamtej nocy Cassandra długo nie mogła zasnąć. Dręczyło ją jakieś dziwne przeczucie, którego nie potrafiła nazwać. Czy miała się zdarzyć jakaś katastrofa, czy może jakiś przełom w jej życiu? Czuła  coś w rodzaju tremy, jak przed ważnym egzaminem. Na dodatek, było duszno, na niewiele się zdało otwieranie okien w całym domu. Jeszcze wieczorem, przy kolacji, ojciec powiedział:
- Chyba zbiera się na burzę.
Ale ta nie nadchodziła. Ciemne, grube chmury wisiały nad Pleasantview, z rzadka można było dostrzec bezgłośne błyskawice. Mógłby już ten deszcz lunąć, pomyślała dziewczyna. Pogrzmiałoby trochę, Frankie pewnie by się obudził i trzeba by go było uspokajać (malec bał się burzy), ale chociaż minąłby ten nieznośny zaduch. A tak... już nie ma czym oddychać.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic000a.jpg
Cassandra zasnęła około trzeciej nad ranem, trudno się zatem dziwić, że obudziła się późno i w złym humorze. Dobrze, że była sobota. Po obiedzie ojciec oświadczył, że wybiera się po zakupy i bierze ze sobą chłopców, bo Alecowi trzeba kupić nowe sandały, a Frankie'mu przydałyby się jakieś ubranka, bo część rzeczy jest już na niego za mała. Spytał córkę, czy chce z nimi jechać, ale odmówiła. Łażenie po sklepach było ostatnią rzeczą, na jaką akurat miała ochotę.
Kiedy Mortimer z chłopcami odjechali, Cass walnęła się na kanapę w salonie. Nadal było duszno, wyglądało na to, iż w nocy nie spadła ani kropelka deszczu, o porządnej ulewie już nie wspominając. A chmury wciąż wisiały nad biedną mieściną, nie racząc się chociaż przesunąć i przepuścić trochę słońca. Cass nastawiła płytę Beatlesów (którzy zawsze poprawiali jej nastrój) i wzięła sobie lemoniady. Zaczęła trochę żałować, że nie pojechała z tamtymi – w sklepach byłaby przynajmniej klimatyzacja.
Kiwając stopą w takt Ticket Ro Ride, dziewczyna tak się zamyśliła, że prawie nie usłyszała telefonu. Ruszyła się dopiero po trzecim sygnale.
„Któż to może być?” - pomyślała, odbierając.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic001-1.jpg
- Halo?
- A witam, Matthew Russel z tej strony - usłyszała męski głos. - Przepraszam, ale gdzieś zapodziałem numer na komórkę... pani ojca. Jest może w domu?
- Nie, pojechał po zakupy, a co się stało?
- Chodzi o panią Goth... chyba ją znalazłem - z jakiegoś powodu detektyw wydawał się być zakłopotany.
- Znalazł pan?! - zawołała ona. - Gdzie jest?!
- W Betaville*, to kilka mil na południowy wschód od Pleasantview, ale...
- Jadę tam - oświadczyła natychmiast Cass. - Jest tam jakiś przystanek?
- Ach... to chyba nie jest najlepszy pomysł - zaoponował pan Russel.
- Czemu? Czy coś się jej stało?
- Nie... niezupełnie. Wie pani, to nie jest rozmowa na telefon...
- W takim razie, jadę. Jest tam przystanek?
- Taak, ale...
- A zatem wkrótce będę.
- A-ale kto się zajmie chłopcami?
- Są z ojcem. Do zobaczenia.
Odłożyła słuchawkę i poszła na górę, sprawdzić w internecie, jakie byłoby najlepsze połączenie. Potem wzięła ze swego pokoju torbę i portfel, i zabrała się za zamykanie drzwi i okien – niektóre zostawiała lekko uchylone, bojąc się, że po powrocie zastanie łaźnię zamiast domu. Wzięła komórkę matki – nadal nie miała swojej – włączyła alarm, zamknęła drzwi wejściowe i wyszła. Niebo nadal było całkowicie zachmurzone, a powietrze – niemal nieruchome. Całe szczęście autobus przyjechał dość szybko i był klimatyzowany. Jechał szybko, a ponieważ przystanków po drodze było niewiele, nie minęło dwadzieścia minut, jak była na miejscu. Wysiadła i rozejrzała się. Przystanek w Betaville* znajdował się niedaleko niewielkiego, ale całkiem przyjemnego parku. Szybko też dostrzegła detektywa. Chodził wzdłuż stawu w tę i z powrotem, wyraźnie zdenerwowany.
- Witam - powiedziała do niego.
- A, jest pani. Witam.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic007-1.jpg
- A zatem... Co z moją matką?
- Ech... Zaprowadzę panią - rzekł pan Russel jakoś niechętnie.
Dziewczyna skinęła głową. W milczeniu ruszyli w drogę. Idąc za detektywem, Cass rozglądała się po okolicy. Miasteczko wyglądało całkiem miło, właściwie niewiele różniło się od Pleasantview. Mimo takiej sobie pogody niektórzy z mieszkańców siedzieli w ogródkach i na tarasach, niektórzy urządzali grilla. Ciekawe, co jej matka tutaj robi. Rozmyślania przerwał jej głos towarzysza:
- To tutaj.
Zatrzymali się przed nowoczesnym domem otynkowanym na czerwony kolor, o dość klockowatej bryle – takie było przynajmniej pierwsze wrażenie Cassandry. Detektyw śmiało przeszedł przez furtkę i zadzwonił do drzwi. Otworzył im dość przystojny mężczyzna w średnim wieku.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic008-1.jpg
- Tak? - spytał.
- My do pani... - zaczął pan Russel i zająknął się. - Do Belli.
- A kim państwo są?
- Eem... znajo... - zaczął, ale Cass przerwała mu:
- Jestem jej córką - oświadczyła stanowczo.
Człowiek, który otworzył drzwi wyglądał na lekko zszokowanego tą wiadomością.
- Córką... ja... eee... proszę wejść...
Zaprosił ich do salonu i zaproponował, żeby usiedli, ale dziewczyna odmówiła.
- Bello! Zejdź tu proszę na chwilę!
Rozległy się kroki na górze, a zaraz potem po schodach zeszła czarnowłosa kobieta.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic010.jpg
- Cassie?!
Cdn.

_____
Uff, sporo trudności sprawił mi ten odcinek. Proszę o uwagi, czy coś poprawić i takie tam.
Aha, kolejny jest w przygotowaniu, ale nie wiem, kiedy będzie.

*nazwę miasta wzięłam z Simspedii; było chyba coś takiego w Simsach na konsolę, a ja pomyślałam, że brzmi nieźle.

Pismak - 2011-03-07 15:43:37

Brawo bardzo ładny 10/10

KathySelden - 2011-05-01 01:44:25

Napisanie tego odcinka zajęło mi diablo długo. No, ale przy okazji jest przynajmniej dłuższy :D

Odcinek 4
Powrót

- Cześć, mamo – powiedziała chłodno Cassandra.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic001-2.jpg
Bella stała tylko z szeroko otwartymi oczami – najwyraźniej odebrało jej mowę.
- Możesz mi wyjaśnić, co się tu dzieje?
- Myślę, że nie tylko ty jesteś osobą, której należą się wyjaśnienia – rzekł nieznajomy. - To prawda, Bello? - zwrócił się do pani Goth. – Ta młoda osoba jest twoją córką?
Zapytana powoli kiwnęła głową.
- Żeby tylko ja – mruknęła dziewczyna.
- Hm? Mam rozumieć, że masz więcej córek?
Przeczenie.
- Dwóch synów – oświadczyła Cass. - Jeden siedem lat, drugi półtora roku(1).
- Nic o tym nie wiedziałem... - mężczyzna wydawał się być zakłopotany. - W przeciwnym wypadku postarałbym się skontaktować z Mortimerem. Mój błąd...
- Proszę? - dziewczyna zdumiała się. - Pan zna mojego ojca?
- Cóż... ostatni raz widzieliśmy się na ślubie... Chyba z szesnaście lat temu.
- To kim pan w ogóle jest?
- Wszystko wskazuje na to, że... twoim wujem.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic002-1.jpg
- Proszę?!
- Moja matka Penelope, i matka Belli, Jocasta, były siostrami(2).
- Coś o tym słyszałam – bąknęła Cassandra.
- Właściwie, powinienem się przedstawić. Nazywam się Nicholas Gray.
- Cassandra Goth – dziewczyna złożyła ukłon w nieco wschodnim stylu. Nadal była nastawiona nieco sceptycznie, jak zwykle w obecności mężczyzn, których widziała pierwszy raz w życiu. Jednak tutaj była także jej matka.
- Cóż... - pan Gray podrapał się po głowie. - A pan kim jest? - zwrócił się do detektywa, który dotąd milczał.
- Matthew Russel... jestem prywatnym detektywem. Pan Goth wynajął mnie, żebym znalazł panią... - zwrócił się do Belli. - Ale chyba nie spisałem się zbyt dobrze.
- Znalazł pan mamę – odezwała się Cass.
- Nie w tym rzecz. - pan Russel machnął ręką. - Cóż... Skoro pani tutaj jest, pani Goth, to myślę, że mogę już sobie iść i zostawić pannę Cassandrę pod pani opieką. Na nic się już tutaj nie przydam. Skontaktuję się z mężem i powiem, że się pani znalazła... Chciałbym tylko usłyszeć to od pani. Nicholas Gray jest naprawdę pani kuzynem?
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic003-1.jpg
Bella w końcu odzyskała głos.
- Oczywiście, za kogo pan nas ma – w jej głosie zabrzmiało pewne oburzenie. - I tak, może pan zostawić Cassie pod moją opieką.
- I kto to mówi – mruknęła dziewczyna, marszcząc brwi. Była zdecydowanie niezadowolona, że wszyscy tutaj traktują ją jak dziecko. Tylko dlatego, że zdawała sobie sprawę, iż jest niepełnoletnia i jeszcze około trzech lat odpowiadają za nią rodzice, nie wyraziła tego na głos.
- Dobrze zatem. Pani Goth, panie Gray, panno Cassandro – rzekł detektyw, kłaniając się wszystkim. - Do widzenia.
- Do widzenia – odrzekł pan Gray, a Cassandra ukłoniła się.
Zostali więc tylko we trójkę. Dziewczyna nagle coś sobie uświadomiła.
- Zdaję sobie sprawę – powiedziała – że nie postąpiłam zbyt odpowiedzialnie, przyjeżdżając tutaj po telefonie pana Russela, który powiedział mi, że cię znalazł – zwróciła się do matki. - Ale podczas twojej nieobecności, to ja musiałam się zajmować chłopcami, oczywiście po szkole. Alec ciągle o ciebie wypytywał, a ja nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Czy możesz mi wyjaśnić, czemu wyjechałaś bez uprzedzenia i przez blisko miesiąc nie wiedzieliśmy, co się z tobą dzieje?
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic005-1.jpg
- Ja... ja byłam szantażowana – wyjąkała jej matka.
- Przez kogo? - spytali jednocześnie pan Gray i Cass.
- Poznałam go zaraz po powrocie do pracy. Nazywa się Miles Ackerly, był dość częstym klientem naszej restauracji. Wydawał mi się niezwykle fascynujący... No i... jakoś tak się złożyło, że...
- Że?
- No, ja i on...
- Mieliście romans – Nicholas bardziej stwierdził, niż spytał.
Bella ponuro kiwnęła głową.
- Nie trwało to długo, zorientowałam się, że to zły człowiek i zerwałam z nim kontakty. Zmieniłam nawet pracę...
- A nam nic nie powiedziałaś – rzekła Cassandra, ale Nicholas uciszył ją gestem.
- Co było dalej? - zapytał.
- Cóż, on mnie niestety znalazł – kontynuowała Bella. - Chyba dorobił się poważnych długów... tak czy inaczej, chciał ode mnie pieniędzy. Pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Zagroził, że jeśli ich nie dostanie, ujawni nasz romans w Pleasantview News. To oznaczałoby kompromitację naszej rodziny... Nachodził mnie codziennie. Na dodatek, znał mój numer na komórkę...
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic006-1.jpg
- I dlatego wyjechałaś... a telefon zostawiłaś – domyśliła się jej córka.
- Tak... Jakoś tak się złożyło, że natknęłam się na Nicka, który niedawno owdowiał...
- I powiedziałaś mi, że pokłóciłaś się z Mortimerem – powiedział jej kuzyn, wyraźnie już niezadowolony. - A o tym, że masz trójkę dzieci, nawet się nie zająknęłaś. Ani o tym... Acklie'm, czy jak mu tam.
- Ackerly'm – poprawiła go Bella i zaczęła się tłumaczyć: - Nie chciałam, żebyś to powiedział Mortimerowi.
- Masz zdecydowanie zbyt mało zaufania do swoich krewnych – stwierdził Nicholas. - Gdybyś mnie poprosiła, żebym nikomu o tym nie mówił, to bym nie powiedział. Choć może jest w tym trochę mojej winy, powinienem cię wypytać, co i jak... cóż, na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że byłem i nadal jestem otępiały po śmierci Louise. Ale to marna wymówka.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic007-2.jpg
Cass pomyślała, że chyba mogłaby polubić tego człowieka.
- Co się tyczy zaufania... zgadzam się – powiedziała. - Co teraz zamierzasz, mamo? Moim zdaniem, powinnaś do nas jak najszybciej wracać.
- Mam samochód, mogę was zawieźć – zaofiarował się pan Gray.
- Tak od razu? - zlękła się Bella.
- A na co czekać?
- Ale ja... ja nie jestem przygotowana... robi się późno...
- Mogę ci pomóc się spakować – zaproponowała jej córka.
- A może jutro? Muszę się nad tym zastanowić...
- A nad czym się tu zastanawiać?
- Choćby nad tym, co powiem Mortimerowi!
- Rozumiem, że chcesz się z tym przespać... Nie jestem pewien, co to zmieni, ale ja jestem zdecydowanie za tym, żebyś wracała do rodziny – oświadczył Nicholas. - I to jak najszybciej.
- Ja w każdym razie powinnam już iść – odezwała się Cassandra. - Tata i chłopcy niebawem wrócą z zakupów, a zanim ja dojadę... Cóż, nie chcę, żeby zastali dom pusty.
- Ale lada chwila może lunąć – zauważył pan Gray. - Wyraźnie zbiera się na porządne oberwanie chmury, i to od kilku godzin.
- No fakt, a ja oczywiście musiałam zapomnieć parasola – mruknęła dziewczyna.
- Więc...? - spytał Nicholas.
- Jeśli mama też pojedzie. - postawiła warunek Cass. - Nie musisz od razu wracać do domu – zwróciła się do matki – ale sama rozumiesz...
- Rozumiem – padła odpowiedź. - Zgoda.
Pan domu ruszył po kluczyki – wyglądało na to, że zostawił je na górze – a dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to całkiem ładny salon, urządzony nowocześnie, z aneksem kuchennym. Osobiście dziewczyna wolała bardziej tradycyjne wnętrza – na takie, jak to lubiła patrzeć, ale raczej na zdjęciach, w katalogach czy miesięcznikach typu Architectural Digest(3). Na ścianie nad kanapą dostrzegła ślubne zdjęcie – Nicholas Gray z jakąś sympatycznie wyglądającą kobietą, zapewne to jego świętej pamięci żona. Ciekawe, czemu zmarła...
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic007a.jpg
- No, to możemy jechać – usłyszała głos z góry i szybko odwróciła wzrok. Sama nie potrafiłaby wytłumaczyć, czemu.
Na zewnątrz nadal było koszmarnie duszno. Bella uparła się, że usiądzie z tyłu, i namówiła córkę, by ta wybrała miejsce z przodu. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. W końcu ruszyli. Samochód domniemanego wuja mógł spokojnie pomieścić pięć osób, chyba wraz z żoną planowali powiększenie rodziny. Cass była szczerze ciekawa, co się stało jego żonie, ale krępowała się zapytać, by nie sprawić mu przykrości, zatem nie odzywała się wcale.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic008-2.jpg
- Rozumiem, że jesteś w szkole średniej? - odezwał się w końcu on.
- Tak. Kończę pierwszą klasę – odpowiedziała.
- Rozumiem... Jak idzie nauka?
- W porządku.
Jej ton nie zachęcał do dalszej konwersacji i Nicholas chyba to wyczuł. W istocie cała trójka chciała już znaleźć się na miejscu, każde z innego powodu. Dziewczyna patrzyła przez okno. Ciemne chmury zbierały się nad okolicą, w oddali można było dostrzec smugi deszczu, a od czasu do czasu – błyskawice. „Ciekawe czy w Pleasantview już padało” - pomyślała.
Gdy już dojeżdżali, Bella schowała się na tylnym siedzeniu, tłumacząc, że nie chce, żeby ktoś z sąsiadów ją zobaczył. Nicholas tylko westchnął. Gdy wysadził Cassandrę pod jej domem, puścił jej tak zwane „oczko” i przesłał krzepiący uśmiech. Dziewczyna odpowiedziała tylko skinieniem głowy. Ruszyła w stronę domu.


***

Deszcz lunął krótko przed powrotem ojca i chłopców z zakupów, toteż były pewne problemy z wnoszeniem siatek. Burza była gwałtowna i długa, Alec schował się pod łóżkiem rodziców, a Frankie płakał ze strachu i w końcu usnął, co skłoniło jego ojca do pójścia na pewne ustępstwo i założenia małemu pampersa (umiał już korzystać z nocnika, ale zdarzały mu się wpadki). Kiedy wreszcie za oknami ucichło, także starszy syn Mortimera czmychnął na górę i rzecz jasna zasnął w ubraniu. Jego ojcu i siostrze nie chciało się jeść kolacji, więc po pobieżnej toalecie także poszli spać.
Mimo że po burzy przestało być duszno (noc była nawet dość chłodna) i że wszyscy – łącznie z Cassandrą – zasnęli bez specjalnego trudu – obudzili się dość późno (całe szczęście była to niedziela). W związku z tym obiad był wpół do czwartej po południu, a nie tak jak zwykle koło drugiej. Ponieważ była piękna, słoneczna pogoda,  Mortimer rozstawił stół i krzesła na tarasie i tam też zjedli.
http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic009.jpg
Przy deserze (lody owocowe) Alec nie omieszkał stwierdzić, że „jedzenie na dworze jest ekstra”. Nikt nie zaprzeczył. Gdy chłopiec zjadł już swoją porcję i kombinował, jak wyprosić tatę o jeszcze trochę, Cass rzekła:
- Chyba mamy gości.
Alec, który zorientował się, że na dodatkową porcję lodów nie ma co liczyć, wstał i zawołał:
- Odbiorę, odbiorę! Znaczy... zobaczę, kto to.
I pobiegł do furtki. Po chwili domownicy, siedzący na tarasie, usłyszeli:
- MAMA! Wróciłaś!
Cdn.


Przypisy:
(1) mniej więcej.
(2) moja inwencja, zaznaczam na wszelki wypadek.
(3) nazwę znalazłam na anglojęzycznej stronie Wikipedii; amerykański miesięcznik.
_____
Postaram się dać następny nieco szybciej.

EDIT: No i nie wyszło. Tak w ogóle, wchodzi tu jeszcze ktoś?

Odcinek 5
Spotkanie po latach

Tak jak spodziewała się Cassandra, to Nicholas przywiózł jej matkę. Podczas gdy jej bracia uwiesili się na Belli, Mortimer poszedł powitać drugiego niespodziewanego gościa. Jednak ku sporemu zdziwieniu dziewczyny, rozpoznał go niemal od razu.
- To ty, Nick? A niech mnie, nie widzieliśmy się od wieków – zawołał na jego widok.
- Poznałeś mnie – odpowiedział ten, uśmiechając się lekko. - Wygląda na to, że tak bardzo się nie zmieniłem...
- Mam pamięć do twarzy – stwierdził Mortimer. - Ale naprawdę, dawno cię nie widziałem... Dzieciaki chyba cię w ogóle nie znają...

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic001-3.jpg
- Cóż, ściśle mówiąc, to ja już zdążyłam poznać – oświadczyła Cass, idąc w ich kierunku. - Muszę ci się do czegoś przyznać, tato. Wczoraj, jak byliście na zakupach, zadzwonił do nas ten detektyw, mówiąc, że znalazł mamę, więc pojechałam...
- Hę? Zadzwonił do domu? Czemu nie do mnie na komórkę?
- Mówił, że zgubił.
- No, no... dobrze, może usiądźmy sobie na tarasie i spokojnie porozmawiajmy – zaproponował jej ojciec. Zapraszam.

Gdy wszyscy znaleźli miejsce na tarasie (Franek u mamy na kolanach, ale i tak trzeba było przynieść krzesło z jadalni), Mortimer rzecz jasna przedstawił dzieciom wuja, a potem polecił Cassandrze, by opowiedziała „jak to wczoraj było”. Ta opowiedziała o tym mniej więcej, nie wyjawiła tylko powodów „ucieczki” swojej matki, po części ze względu na obecność braci, a po części dlatego, że uważała, iż byłoby to mocno niedyskretne.
- Hm, no dobrze... - podsumował ojciec. - Nie dostałem wiadomości od pana Russela... cóż, może zamierza dać znać jutro... Ciekawi mnie, Bello, czemu wyjechałaś tak nagle i nie dawałaś znaku życia przez blisko miesiąc. Martwiliśmy się o ciebie.
- Ech, było... kilka powodów – odrzekła stropiona Bella. - Ja... chyba chciałam uciec od tego wszystkiego, od obowiązków i...
- Myślę, że jest w tym trochę mojej winy – wpadł jej w słowo Nicholas. - Jakiś czas temu zginęła moja żona, zostałem zupełnie sam. Byłem tak przybity, że miałem problem ze zwleczeniem się z łóżka, gdyby nie to, że musiałem chodzić do pracy, pewnie bym w ogóle nie wstawał. Któregoś dnia wracając z pracy spotkałem Bellę. Trochę się zdziwiłem, co ona robi w Betaville... ona oczywiście mnie poznała i spytała, czy może trochę u mnie pomieszkać. No, spytałem, czemu, co się stało, i takie tam, ale powiedziała tylko, że się pokłóciliście. Cóż, zgodziłem się, mam dodatkowy pokój w swoim domu. I przyznam, że w sumie to mi odpowiadało, bo nie musiałem mieszkać sam, Bella trochę mnie zmotywowała, było mi... łatwiej, i w sumie z wygodnictwa nie zadawałem jej pytań, które powinienem zadać...

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic002-2.jpg
- Chwila – przerwał mu Mortimer – zginęła twoja żona? Niech to, ja nawet nie wiedziałem, że się ożeniłeś.
- No tak, wysłałem wam zaproszenie, ale chyba na stary adres.
- A... można wiedzieć co się jej stało?
- Została potrącona przez samochód – odparł Nick zduszonym głosem.
- Bardzo mi przykro – pan Goth był nieco stropiony. - Nic nie wiedziałem...
- Rozumiem, rozumiem – uciął szatyn; widocznie mówienie o tym było dla niego bolesne. - W każdym razie, wczoraj przyjechała do nas Cassandra z tym detektywem, i to mi uświadomiło, że nie powinienem być takim egoistą. Prawdę mówiąc, nie poznałem jej na początku – pamiętam ją jako małą dziewczynkę, teraz wygląda niemal na dorosłą pannę.
Zapanowała nieco niezręczna cisza, którą przerwała Bella:
- Ja zrozumiałam, że uciekanie od obowiązków nie rozwiąże problemów – powiedziała. - No i... zatęskniłam za wami, jeszcze zanim odwiedziła nas Cassie, ale... jakoś... nie mogłam się zdecydować. Na dobrą sprawę, to dzisiaj Nick niemal zmusił mnie, żebym tu z nim przyjechała, ale teraz jestem mu za to wdzięczna.
- No, jest w tym pewna zasługa Cassie, no i tego detektywa, w końcu to on nas znalazł. - dodał Nick.
- Tak... - Mortimer był chyba nieco zamyślony. - Tak sobie właśnie pomyślałem, że nasza rodzina powinna częściej się spotykać. Do własnej matki dzwoniłem ostatnio chyba z pół roku temu, no i nie wiem, co się dzieje u twojego starszego brata – zwrócił się do żony.
- Mike dzwonił dwa miesiące temu, mówił, że ma dziewczynę – oznajmiła Bella.
- Uważam, że należałoby zrobić jakiś mały zjazd rodzinny – stwierdziła Cass.
- Też tak myślę... - zgodził się ojciec. - Alec, nie wierć się tak – zwrócił uwagę synowi.
- Ale ja chciałem coś powiedzieć! - zawołał chłopiec.
- Co takiego?
- Mamo, ja dostałem szóstkę z ostatniego wypracowania z angielskiego – oznajmił Alec z dumą. - A w ogóle, to pewno dostanę szóstkę na koniec roku z matmy!
- To świetnie, bardzo się cieszę – pani Goth uśmiechnęła się do syna, ale temu widać chodziło o coś innego:
- Ale, mamo, dziś o wpół do dziewiątej wieczorem jest na TCM „Rio Bravo”, chciałbym obejrzeć ten film, mogę?
Rodzice chłopca wymienili się spojrzeniami i nagle oboje się uśmiechnęli.
- Wiesz, ten film trwa ponad dwie godziny – powiedział Mortimer. - A jutro idziesz do szkoły.
- Tato...
- Może umówmy się tak: obiecaj, że zaraz po filmie położysz się spać – zaproponowała Bella.
- Obiecuję!
- A przed filmem się wykąpiesz i założysz piżamę.
- Dobrze...
- I zjesz kolację, nie ma objadania się po nocach – dodał ojciec. - Zęby też mają być umyte.

http://i1139.photobucket.com/albums/n554/KathySelden/Pic003-2.jpg
- Ech... no dobra...
- A lekcje masz odrobione? - spytała brata Cass.
- Oj, no przecież, że mam – zniecierpliwił się Alec. - Wszystko zrobiłem w piątek.
- No to myślę, że będziesz mógł obejrzeć ten film – zakończył sprawę tata. - Też chętnie obejrzę, więc proponuję zjeść kolację około siódmej.
Cóż, można przyjąć, że Gothowie wraz z kuzynem Nicholasem spędzili miłe popołudnie, rozmawiając o różnych niekontrowersyjnych sprawach. Nick wyjechał po kolacji, zostawiając Bellę i jej dwie walizki z rzeczami. Pozostawała jeszcze sprawa przyznania się do zdrady...


CDN.

GotLink.plbasset charakter szynszyle hodowla